Dwa powody, dla których powinieneś zmienić to jak postrzegasz szkoły zawodowe
I poważnie porozmawiać o tym z małolatem.
Żeby być spełnionym zawodowo, w dodatku dobrze zarabiającym, dorosłym, nie trzeba być magistrem. Jeżeli jesteś rodzicem nastolatka, być może właśnie oburzyłeś się na tak postawioną tezę. Być może uśmiechnęłaś się pod nosem. Może nawet się z tym zgadzasz, jednak z zastrzeżeniem „ale nie moje dziecko”.
Tymczasem rzeczywistość weryfikuje oczekiwania i pomysły – przede wszystkim – rodziców. Realizowane przez Powiatowe Urzędy Pracy na zlecenie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej badanie Barometr Zawodów, wyraźnie pokazuje, że w całej Polsce największe problemy ze znalezieniem pracy zgodnej z wykształceniem mają… ekonomiści. Podobnie jest w naszym regionie. Ekonomista znajduje się na liście zawodów nadwyżkowych także w powiecie pilskim (tu razem z filozofami, historykami, politologami i kulturoznawcami – to jedna kategoria zawodowa), chodzieskim (tu także ceramicy przemysłowi, pracownicy biur podróży i obsługi turystycznej oraz rzemieślnicy obróbki szkła i metali szlachetnych). Nieco inaczej sytuacja wygląda w powiecie złotowskim, bo tutaj zawody z nadwyżką poszukujących pracy to – podobnie jak w pilskim – filozofowie, historycy, politolodzy i kulturoznawcy, operatorzy maszyn rolniczych i ogrodniczych oraz technicy mechanicy. W wałeckim za to nadwyżkę poszukujących pracy miejscowy PUP notuje wśród specjalistów technologii żywności i żywienia.
I tylko w powiecie czarnkowsko-trzcianeckim lekkie zaskoczenie: zawodem nadwyżkowym okazuje się… technik informatyk. To jednak ewenement w skali nie tylko regionu, ale i kraju. W tym samym powiecie czarnkowsko-trzcianeckim „duży deficyt poszukujących pracy” występuje wśród kierowców samochodów ciężarowych oraz spawaczy. W złotowskim to krawcy i pracownicy produkcji odzieży. We wszystkich powiatach regionu zawody deficytowe związane są przede wszystkim z branżami: budowlaną, medyczną, mechaniczną, IT, obróbką drewna, sprzedażą… Ta lista jest naprawdę długa.
Zresztą zamiast sięgać po ministerialne badania, wystarczy sięgnąć znacznie bliżej: do… portfela. Bo kiedy zepsuje się pralka, trzeba zamówić meble do kuchni, naprawić komputer, zrobić remont czy umówić się na korepetycje, okazuje się często, że koszt przekracza nasze wyobrażenia. To w ogromnej części efekt braku fachowców na rynku pracy. Kiedy 20 – 30 lat temu kolejne ekipy majstrowały przy systemie oświaty, szkolnictwo zawodowe było spychane na dalszy plan. W efekcie do szkół zawodowych trafiało coraz mniej młodzieży, za to coraz więcej – do liceów i na nie zawsze przemyślane studia. Dziś fachowcy w wielu branżach zarabiają znacznie powyżej średniej krajowej, robiąc przy tym to co nie tylko umieją, ale także często – lubią robić nawet od dziecka.
Dlaczego zatem warto przemyśleć wybór szkoły zawodowej? Są dwa główne powody, żeby przynajmniej porozmawiać o tym z nastolatkiem – na pewno z takim, który wykazuje zainteresowanie dziedziną, którą da się rozwijać zarówno jako pasję, jak i działalność zawodową.
Powód pierwszy: szkoła zawodowa nie zamyka żadnej drogi
Wręcz przeciwnie: otwiera nowe. OK, droga do wyższego wykształcenia może okazać się dłuższa niż przez liceum, ale na pewno nie jest zamknięta. Tymczasem może okazać się, że „fach w ręku” będzie tym, co młodemu dorosłemu da nie tylko prawdziwą zawodową satysfakcję, ale także stabilne źródło utrzymania. Nowe możliwości to zarówno praca „dla kogoś”, jak i „u siebie”. Managerowie w przedsiębiorstwach produkcyjnych od lat narzekają na brak fachowców na rynku i w dużej części zawodów płacą coraz więcej nie tylko by przyciągnąć, ale także utrzymać sprawdzonych ludzi w firmie. Czasem to nie wystarcza, i fachowiec zaczyna własną działalność, zdobywając własnych klientów, mierząc się z zupełnie innymi problemami niż etatowy pracownik, i rozwijając się jako przedsiębiorca. Czy te możliwości zyskałby wybierając liceum i studia? Dość prawdopodobne, że tak, ale kosztowałoby go to więcej czasu. A jeżeli dojdzie do wniosku, że wyższe wykształcenie jest mu potrzebne – zawsze ma otwartą do niego drogę. Być może tylko kierunek będzie inny – taki, na którym zdobędzie rzeczywiście potrzebną mu wiedzę.
Powód drugi: szkoła zawodowa wcześniej wprowadza w „prawdziwe życie”
Fakty są takie: wstydzimy się rozmawiać o pieniądzach i źle na tym wstydzie wychodzimy. Jasne, możemy krygować się, że dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, ale młody człowiek, kiedy opuszcza rodzinny dom – niezależnie od tego, czy „idzie na swoje”, czy zakłada rodzinę – powinien mieć realną wiedzę nie tylko na temat zarządzania finansami osobistymi, ale także tego, że pieniądze – używając skrótu myślowego – biorą się z pracy, a nie z portfela rodziców. Co jeśli nie wie ani jednego, ani drugiego?
Ucząc się w szkole zawodowej dowie się tego na pewno. Firmy, w których przyszli zawodowcy odbywają praktyki, wypłacają im od pierwszego dnia wynagrodzenie. Co prawda jest liczone w setkach, a nie w tysiącach złotych, ale dla młodego człowieka, który dopiero skończył szkołę podstawową, to „więcej niż nic” i brak potrzeby proszenia rodziców o pieniądze, a w wielu przypadkach pewnie też satysfakcja z zarobionych osobiście pieniędzy. Dla rodziców to także okazja do przekazywania wiedzy o finansach osobistych – to własne pieniądze dziecka i to od niego zależy czy i jak o nie zadba.
Gdzie szukać wiedzy na temat oferty szkół zawodowych i indywidualnych predyspozycji dziecka?
Dobra okazja, by sprawdzić szkoły zawodowe, będzie już w najbliższy piątek – 1 października. W Chodzieży, w Zespole Szkół Hipolita Cegielskiego odbędzie się Noc Zawodowców. Zaprezentują się nie tylko szkoły z całego regionu Północnej Wielkopolski, ale także pracodawcy poszukujący uczniów i rzemieślnicy. Będzie można nie tylko sprawdzić ofertę szkół i porozmawiać z ich przedstawicielami, ale także dosłownie dotknąć zawodów: narzędzi, materiałów, porozmawiać z fachowcami, zapytać o pracę. Udział w wydarzeniu jest całkowicie bezpłatny. Wystarczy wybrać się do Chodzieży – można nawet całą rodziną. To dobry pomysł na rodzinną wycieczkę w piątkowy wieczór. Początek o 17.00.
A jeżeli nie wybieracie się do Chodzieży – przez cały rok można umówić się na rozmowę z doradcą zawodowym Centrum Wsparcia Rzemiosła, Kształcenia Dualnego i Zawodowego w Pile. Spotkanie może odbyć się bezpośrednio lub on-line. Trwa zwykle kilkadziesiąt minut, w czasie których wykonywany i omawiany jest test predyspozycji zawodowych. Można w ten sposób określić jakiego rodzaju praca i jakie zawody odpowiadają indywidualnym cechom młodego człowieka. W skrócie: w jakim zawodzie będzie czuć się najlepiej.
Dlatego zamiast z góry wyśmiewać pomysły małolata o tej czy innej szkole, wybierzcie się na Noc Zawodowców do Chodzieży, albo umówcie z doradcą zawodowym. Być może faktycznie zawodówka okaże się złym pomysłem, a przy okazji zdobędziecie bezcenną wiedzę na temat predyspozycji zawodowych młodego człowieka, a być może otworzycie się na nowe możliwości, o których wcześniej nie myśleliście. Chodzi przede wszystkim o to, by dzisiejszy nastolatek za kilka – kilkanaście lat został dorosłym, który w pracy być może się męczy, ale dlatego że lubi, a nie dlatego, że umie tylko to, co nie daje mu szczęścia i nie ma siły ani pomysłu na zmianę kwalifikacji.
Możecie też zacząć od sprawdzenia najbardziej poszukiwanych zawodów np. dla waszego powiatu. Barometr Zawodów znajdziecie na www.barometrzawodow.pl.
67. Magazyn nad Gwdą i Notecią jest patronem medialnym Nocy Zawodowców 4.0. Jeżeli organizujesz wydarzenie lub imprezę, zapytaj o patronat: marcin@magazyn67.pl.
Najnowsze komentarze