Ostatnie wpisy

Najnowsze komentarze

Archiwa

Kategorie

Meta

Borówki z Leśnej Plantacji SOWA można zamówić z dostawą do domu m.in. w Pile, Wałczu, Trzciance, Tucznie czy Człopie. Fot. Marcin Maziarz
Borówki z Leśnej Plantacji SOWA można zamówić z dostawą do domu m.in. w Pile, Wałczu, Trzciance, Tucznie czy Człopie. Fot. Marcin Maziarz
BiznesCzas wolny i przyjemnościMateriał sponsorowanyPartnerzy

Smak świeżości prosto z krzaka. Z plantacji w sercu lasu do twoich drzwi

Jeszcze w południe rosną w środku lasu, wieczorem możesz delektować się nimi nie ruszając się z domu. Borówki prosto z plantacji w miejscu, które nie tak łatwo znaleźć.

Na leśną plantację nie tak łatwo trafić, dlatego z Agnieszką umawiam się na leśnym parkingu przy szosie między Dzikowem i Rusinowem. Dla ciemnozielonego Land Rovera polna droga to nic wielkiego. Dla Fiesty – no cóż… Nie powinienem się zanadto rozpędzać.

Jeżeli spodziewasz się, że „leśna plantacja” w nazwie to taki „chwyt marketingowy”, mocno się rozczarujesz. Leśna Plantacja Borówki „Sowa” znajduje się naprawdę w środku lasu, w zapomnianej leśnej osadzie Borki w okolicy Rusinowa, z odnalezieniem której miewają problem nawet kurierzy. – Tłumaczę potem, że Sowa mieszka w lesie – śmieje się pan Piotr Sowa, gospodarz miejsca i tata Agnieszki.

Leśna plantacja to rodzinne przedsięwzięcie. Na pomysł wpadła mama, a pierwsze krzewy kupiła Agnieszka za pieniądze zarobione w pierwszej pracy za granicą (później swoje udziały dołożyli także siostra i szwagier). Był rok 2004, a kolejne lata upłynęły na nauce, bo borówka amerykańska okazała się rośliną, która lubi co innego niż mogłoby się wydawać. – Mieliśmy do dyspozycji kawałek ziemi nawiezionej obornikiem – mówi pani Bożena, mama Agnieszki. – I to był błąd, bo krzewy lubią ziemię kwaśną, torfową. No i borówka lubi wilgoć. Świetnie rośnie na terenach wilgotnych, wręcz delikatnie podmokłych.

Po czterech latach pielęgnacji i nauki nastąpiły pierwsze zbiory. – I nagle okazało się, że nie wiemy komu tę borówkę sprzedać – opowiada pan Piotr. – Wtedy borówka amerykańska nie była jeszcze tak popularna jak dziś. W końcu znaleźliśmy pod Poznaniem firmę, która skupowała głównie maliny, ale kupiła od nas borówki.

Od tego czasu wiele się zmieniło. Plantacja znacznie się rozrosła. Dziś to dwa i pół tysiąca krzewów i mnóstwo pracy przy zbiorach, które zaczynają się… różnie: czasem na początku, a czasem pod koniec lipca i trwają przez przez około cztery tygodnie. Wszystko zależy od natury. Nie zmieniło się tylko jedno. – Nadal nie ma chemii – żadnych oprysków i sztucznych nawozów – mówi pani Bożena. – Jest miejsce, z którego do najbliższej asfaltowej drogi mamy kilometr, do drugiej – prawie dwa kilometry. Od wszystkich spalin i innych zanieczyszczeń chroni nas las. Zresztą nie tylko od nich, bo w pobliżu nie ma żadnych innych upraw – na plantację nie są przenoszone pochodzące z nich zanieczyszczenia.

Zbiory to czas rodzinnych spotkań. Na plantacji pojawiają się wówczas wszyscy rodzinni udziałowcy, podobnie jak w czasie innych prac. Owoce są zbierane ręcznie, dlatego do skrzynek i kartoników trafiają tylko dojrzałe owoce. Te różowe i zielone zostają na krzewach do kolejnego zbioru kilka dni później. Choć nie wszystkie. W borówkach amerykańskich zasmakowały… dzięcioły. Odległość od szosy i lokalizacja w środku lasu sprawiają, że za ogrodzeniem często pojawiają się sarny i inne dzikie zwierzęta. Zdarzyły się nawet żubry.

A kiedy owoce są zebrane… Zaczyna się najlepsze, bo Leśna Plantacja Borówki „Sowa” w tej chwili prowadzi przede wszystkim dystrybucję bezpośrednią. – Dowozimy pod drzwi – opisuje skrótem Agnieszka.

Dostawa bezpośrednio z plantacji to przede wszystkim obietnica świeżości. Borówki, które otrzymuje klient, są – można powiedzieć – „prosto z krzaka”, na którym rosły jeszcze kilka godzin wcześniej. Najdalej – poprzedniego dnia. To zupełnie inaczej niż borówki, które kupujesz w sklepie – wiezione czasem setki kilometrów, przechodzące przez magazyn hurtownika, przechowywane przez wiele dni.

Ominięcie pośredników oznacza nie tylko, że dostajesz owoce świeższe niż w sklepie, ale także cenę lepszą zarówno dla ciebie, jak i dla… producenta. Ty kupujesz taniej, a dzięki tobie rodzinna plantacja może działać w rytmie slow – bez sztucznego przyspieszania produkcji, z ręcznym zbiorem wtedy, kiedy owoce dojrzeją we własnym tempie i z bardzo lokalną dystrybucją, która generuje zdecydowanie mniej zanieczyszczeń. No i z ograniczoną do minimum ilością jednorazowych opakowań – najlepiej jeżeli przesypiesz owoce do własnego naczynia i oddasz skrzynkę transportową.

Jest coś jeszcze. – Najfajniejsze są reakcje zadowolenia, gdy klienci odbierają borówki, „efekt wow”, gdy dudnią kiedy przesypuję je do pojemników klientów – opowiada Agnieszka. – Albo gdy potem dzielą się na Facebooku wrażeniami smakowymi: pani Iwonka prześle zdjęcie pierogów z borówkami, Małgosia muffinek, a Asia – jak to córeczka garściami zajada świeże owoce i nie ma już co zamrozić. I wtedy widzimy sens naszych wspólnych działań, tego że mimo niedoskonałości plantacji, niewielkich rozmiarów, wartość jaką wkładamy do owoców jest doceniana i służy innym.

Jak zatem cieszyć się borówkami prosto z Leśnej Plantacji „Sowa”? Przede wszystkim szybko, bo sezon borówkowy w tym roku skończy się przed końcem sierpnia. Wystarczy telefon pod 724 847 427. Nawet w niedzielę, bo kiedy oglądałem plantację i zajadałem się owocami prosto z krzewów (serio, najsłodsze są te największe, nagrzane w popołudniowym słońcu), Agnieszka odebrała kilka telefonów. Zamówienia są dostarczane w pięciokilogramowych kartonikach lub skrzynkach. Owoce przyjeżdżają pod drzwi klientów (lub w inne umówione miejsce) kilka razy w tygodniu w odległości 30 kilometrów od plantacji – w Pile, Wałczu, Trzciance, Tucznie, Człopie, Kaczorach, a także mniej-więcej wszędzie pomiędzy tymi miejscowościami.

Zatem warto zadzwonić już teraz – jak najszybciej – i zamówić odrobinę letniego słońca zamkniętego w słodkim, granatowym owocu. Zdarzają się nawet takie w kształcie serca… Zimą wyjęte z zamrażalnika czy zamrażarki, przypomną o słonecznych dniach i o dobrej, rodzinnej energii miejsca w środku lasu, w którym rodzą się najczystsze smaki.

Materiał powstał we współpracy z partnerem:

Leśna Plantacja Borówki SOWA
Leśna Plantacja Borówki SOWA

Rusinowo (Gmina Wałcz)
tel. 724 847 427
www.facebook.com/BorowkaPlantacjaLesnaSowa/

Marcin Maziarz
Wydawca Magazynu67. Zakochany w regionie nad Gwdą i Notecią oraz w Pojezierzu Wałeckim. Ceniący i chętnie odwiedzający krainy nieco dalsze: Pojezierza: Drawskie i Szczecineckie, Kaszuby i wybrzeże Bałtyku ze szczególną atencją dla Półwyspu Helskiego i Zatoki Puckiej. Uzależniony od poszukiwania miejsc, w których jeszcze go nie było, od słuchania ludzi, którzy mają coś do powiedzenia i od spisywania historii, które mają sens.