Znasz to. Upalny, letni dzień. Słońce naprawdę przyjemnie głaszcze po plecach. Polna droga. Taka z pasem trawy pośrodku. A po obu jej stronach las. Sosnowy. Sielskie obrazki przewijają się w głowie w slow motion i przenoszą do dobrych chwil beztroski. Znowu nic nie musisz.
Wciągasz powietrze i w najgłębszych zakamarkach płuc czujesz przyjemne ciepło. Zamykasz oczy, żeby być sam na sam z tą chwilą. W nozdrzach masz zapach, którego nie da się pomylić z czymkolwiek innym. Tak pachnie sosna. Królowa, bo to najczęściej występujące drzewo w naszym regionie.
Ale nie tylko pięknie pachnie. Jeden hektar lasu sosnowego w ciągu roku produkuje pięć kilogramów fitoncydów. To unoszące się w powietrzu związki bakteriobójcze. W promieniu trzech metrów od pnia dorosłej sosny w zasadzie nie ma bakterii. Ten sam hektar lasu sosnowego produkuje rocznie ponad siedem ton tlenu i wchłania dwutlenek węgla wydychany przez dwustu ludzi.
Znasz ten zapach, pamiętasz go z tych lepszych czasów, kiedy życie było wolniejsze. Kiedy sobie o nim przypominasz, dobrze się kojarzy. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś poczuł go jeszcze dziś. Wsiadaj w samochód, na rower, hulajnogę, cokolwiek, i ruszaj w stronę najbliższego lasu. Do Królowej Sosny. I wdychaj.
Tekst ukazał się w 5 numerze Magazynu67 (15 czerwca – 14 sierpnia 2019).
Najnowsze komentarze