Ostatnie wpisy

Najnowsze komentarze

Archiwa

Kategorie

Meta

Żurawie na żerowisku. Fot. Chroma Stock
Żurawie na żerowisku. Fot. Chroma Stock
Insider

Żurawie zostają na zimę, bo klimat się ociepla

Klangor żurawi za każdym razem każe zadrzeć głowę w poszukiwaniu ich smukłych sylwetek i rozpostartych skrzydeł. W kulturze popularnej od wieków klucz lecących na południe żurawi wiąże się z jesienią, barwiącą świat na żółto i czerwono. W ostatnich latach coś jednak się zmienia. W styczniu czy lutym ich widok na łąkach nad Notecią czy Gwdą przestał być czymś niezwykłym. To jeszcze jeden efekt zmian klimatycznych, który możemy obserwować na własne oczy.

Tekst ukazał się w siódmym numerze Magazynu67 (grudzień 2019 – styczeń 2020).

Żurawie na żerowisku. Fot. Chroma Stock
Żurawie na żerowisku. Fot. Chroma Stock

Klucz żurawi na niebie to swego rodzaju punkt odniesienia. Pewna stała, która „kotwiczy” nas w czasie, w którym ciepłe lato pozostało wspomnieniem, a nieuchronnie nadchodzi czas ciemności, krótkich dni i chłodu. Jest w tym sielskim obrazku coś, co kojarzy się z wolnością. Bo kiedy tak zadzieram głowę, zazdroszczę im tej ucieczki. Choć – okazuje się – niepotrzebnie. Ale po kolei…

Przez Polskę wiodą dwa szlaki migracji żurawi żyjących na północy kontynentu: w Estonii, na Łotwie, w Rosji i Skandynawii. Mniej uczęszczany – na wschodzie Polski – wiedzie na Bałkany i Bliski Wschód. Drugi – przebiegający przez Pomorze i Wielkopolskę – kończy się w południowej Europie i północnej Afryce. Każdego roku przez Polskę przelatuje 120-150 tysięcy żurawi.

I tu niespodzianka: niektóre zaczęły zostawać na dłużej. Pierwszy raz na parę żurawi zimującą w naszym regionie natrafiłem trzy lata temu na łące nad Gwdą na wysokości drogi wiodącej z Piły do Kaliny. Był styczeń lub luty, słoneczny poranek i na pewno co najmniej dziesięć kresek poniżej zera. Kolejne były żurawie nad Notecią w okolicy mostu między Białośliwiem i Atanazynem. A później okazało się, że wystarczy stanąć na skraju Doliny Noteci i wsłuchać się w ciszę. Niemal na pewno prędzej czy później przerwą ją charakterystyczne krzyki. To już fakt: widok żurawia w środku zimy przestał być w Polsce czymś niezwykłym. – To jest coraz częstsze zjawisko – tłumaczy ornitolog Mateusz Gutowski z Nadnoteckiego Instytutu UAM w Pile. – Dotyczy zresztą nie tylko żurawi, ale też bocianów białych czy gęsi. Rzeczywiście, żurawie zostają w Polsce na zimę. To jest prosta kalkulacja: ptaki, czy zwierzęta w ogóle, oceniają zasobność środowiska pod kątem pokarmu. Drugim czynnikiem jest temperatura. Mamy zjawisko globalnego ocieplenia, z każdym rokiem średnie temperatury są wyższe. I to powoduje, że żurawie nie podejmują dalszej wędrówki – nie lecą na zachód czy na południe Europy, czy do północnej Afryki. Zostają bliżej swoich lęgowisk.

To czysta ekonomia: tracą mniej energii na ucieczkę przed zimą, a na wiosnę mogą szybciej wrócić do miejsc lęgu, znaleźć partnera i zająć najbardziej zasobne w pokarm siedliska. Zgodnie z zasadą „kto pierwszy, ten lepszy”.

Żurawie, które można spotkać w naszym regionie zimą, to osobniki, które przyleciały z północy. – Goszczą u nas ptaki z krajów nadbałtyckich, Skandynawii i północnej Rosji, które po przezimowaniu wracają do siebie – mówi Mateusz Gutowski. – Żurawie to gatunek szeroko rozprzestrzeniony w całej Europie, również północnej i środkowej. Do wędrówki zmusza je zmiana temperatury. Na północy jest zimno, zaczyna brakować pokarmu. Żurawie są roślinożerne, zjadają pędy, nasiona roślin – brak ich dostępności zmusza je do podjęcia wędrówki do tak zwanych ciepłych krajów.

Para żurawi w locie. Fot. Chroma Stock
Para żurawi w locie. Fot. Chroma Stock

Osobniki żyjące w naszym regionie – na przykład w Dolinie Noteci – migrują najczęściej na zachód: do Niemiec i Francji. – Dawniej leciały dalej: do północnej Afryki czy do południowej Hiszpanii – tłumaczy Mateusz Gutowski. – Teraz zatrzymują się znacznie bliżej, ponieważ mamy takie, a nie inne zimy: słabe, bezśnieżne, bez wielkich mrozów. A kiedy zdarzy się tydzień silniejszego mrozu i opad śniegu, podejmują dalszą wędrówkę – przenoszą się w miejsce, w którym śniegu nie ma. Czasem wystarczy sto kilometrów – w skali wędrówek żurawi to niewielka odległość.

I dlatego powinniśmy przyzwyczajać się do widoku klucza żurawi w styczniu. – Myślę, że to będzie coraz bardziej zwyczajny widok – mówi ornitolog. – Kilkadziesiąt lat temu żuraw zimujący w Polsce był prawdziwą rzadkością. Pierwsze doniesienia o zauważalnym wzroście liczby zimujących w Polsce osobników pochodzą z Dolnego Śląska, z lat 2002 – 2004. Teraz ornitolodzy szacują liczbę żurawi zimujących w całym kraju na ponad tysiąc osobników.

Przesunął się także okres wędrówki ptaków. Przylot żurawi na lęgowiska następuje na początku lutego, to 20 – 30 dni wcześniej niż w pierwszej połowie dwudziestego wieku. Pierwsze żurawie, najczęściej te koczujące w pobliżu, pojawiają się w Polsce już pod koniec stycznia.

Co ciekawe, liczba żurawi żyjących w Polsce rośnie. W całym kraju, w okresie lęgowym gniazduje około 20 tysięcy par tych ptaków. To po części efekt objęcia gatunku ochroną, a po części – zmniejszających się wymagań środowiskowych i coraz częstszego gniazdowania ptaków w krajobrazie rolniczym lub w pobliżu miast. Na miejsca lęgu żurawie wybierają trudno dostępne tereny: śródleśne polanki, bagna, torfowiska, mokradła – tam gdzie trudno dostać się zarówno drapieżnikom, jak i ludziom. Właśnie dlatego chętnie gniazdują w Dolinie Noteci.

I tylko szkoda, że zimowa obecność żurawi w naszym regionie to namacalny dowód tego, że jesteśmy świadkami niesamowicie szybko postępujących zmian w Naturze. Niestety, nie są to zmiany na lepsze.

Przeczytaj też:

Ochronić szmer wody