Miejskie autobusy: zerowa emisja na horyzoncie
Autobusy elektryczne, które wyjadą na ulice Piły wiosną przyszłego roku, to dopiero początek. W całym pomyśle na miejski transport w Pile nie chodzi tylko o wymianę taboru, ale o zmianę systemową, która wyniesie go na zupełnie nowy poziom.
Możesz posłuchać Podkastu W Drodze od razu:
Możesz też zacząć od lektury:
Kiedy Piła jeszcze śpi, z zajezdni przy Łącznej wyjeżdża autobus, którego nie ma w rozkładzie. To linia PRK. Ma tylko jeden kurs w ciągu dnia – ten chwilę po trzeciej w nocy – i tylko jedno zadanie: objechać miasto i zabrać do zajezdni kierowców, którzy chwilę później wsiądą do autobusów i wyjadą na rozkładowe linie, by zawieźć nas do pracy, szkół, rodzin, domów.
Pierwsza jest pięćdziesiątka, do której pasażerowie wsiadają o 4.22 na Alei Piastów. Każdego dnia powszedniego jest ich – pasażerów – ponad 20 tysięcy. Mniej więcej co piąty z nich jedzie piątką – drugą pod względem obłożenia linią w Pile. Połączenia na niej obsługują dziś nowoczesne autobusy hybrydowe, ale na tym nie koniec. Wiosną przyszłego roku piątka będzie pierwszą linią w Pile obsługiwaną przez autobusy elektryczne. A to tylko jeden element zmian czekających komunikację miejską w najbliższych latach.
Co zmienia się w związku z wprowadzeniem autobusów elektrycznych? Zobacz krótki przewodnik:
Zmiana systemowa
Chodzi nie tylko o wymianę taboru. Prawdę mówiąc, nie chodzi o nią wcale – autobusy elektryczne są tylko jednym z narzędzi do osiągnięcia celu. Celem jest zmiana myślenia o miejskim transporcie w Pile. Nie tylko tym publicznym – także osobistym. Chodzi o system rozwiązań, w którym oddziaływanie transportu na środowisko, klimat i życie każdego z nas, będzie jak najmniejsze, a transport – możliwie najwygodniejszy, najbardziej niezawodny i optymalny czasowo. To jeden z elementów smart city. W trend „inteligentnego miasta”, w którym żyje się wygodniej, bezpieczniej i czyściej, wpisują się nie tylko metropolie, ale także średnie i małe miasta – wśród nich Piła.
Właśnie o tym – o kompleksowej przebudowie systemu transportu w Pile i o drodze, jaką Piła musi pokonać do statusu miasta zrównoważonego transportu – będziemy opowiadać wspólnie z Urzędem Miasta Piły w kolejnych odcinkach cyklu „Piła: W drodze do miasta zrównoważonego transportu”.
Autobusy elektryczne: zmiana najbardziej… odczuwalna
I zarazem ta, którą dziś widać najbardziej. Od kilku miesięcy na pętli autobusowej przy ulicy Kossaka trwają prace budowlane. Gotowa jest już zewnętrzna konstrukcja trafostacji, która na razie nie musi jeszcze zdradzać co powstaje w tym miejscu. Będzie to stacja ładowania pantografowego. Ładowanie baterii autobusu potrwa w niej zaledwie osiem minut. Co ciekawe, autobusy będą podłączane do ładowania nie po każdym, a co drugi wyjazd na trasę.
Kolejne trzy stanowiska ładowania powstają w zajezdni Miejskiego Zakładu Komunikacji przy Łącznej. Będą to ładowarki typu plug-in, do których autobusy będą podłączane po powrocie do zajezdni. Nocne ładowanie każdego z nich potrwa od dwóch do dwóch i pół godziny.
Autobusów elektrycznych będzie na razie pięć: fabrycznie nowych Solarisów Urbino 12 Electric. Bliźniaczo podobnych do zielono-srebrnych Urbino 12 i Urbino 12 Hybrid, które na dobre wpisały się już w krajobraz miasta.
Jednak tego, co w kwestii autobusów elektrycznych najważniejsze, nie widać. I nie czuć, choć to właśnie ta zmiana będzie najbardziej odczuwalna na ulicy. Każdy z nich zastąpi we flocie MZK jeden autobus z silnikiem diesla. Codziennie na ulice Piły nie wyjedzie pięć autobusów spalinowych, które dziś jeszcze obsługują miejskie połączenia. Każdy z nich w ciągu roku emituje od 100 do 130 ton dwutlenku węgla. W ten sposób w ciągu roku w Pile do atmosfery nie trafi nawet 650 ton CO2.
Co więcej: dziś linię numer 5 obsługują przede wszystkim najnowsze autobusy we flocie MZK – diesle spełniające normę Euro 6 i hybrydy. Kiedy zostaną zastąpione przez autobusy elektryczne, zostaną przesunięte na inne linie, na których dziś podróżujemy starszymi autobusami z silnikami spełniającymi mniej restrykcyjne normy. W ten sposób na kolejnych liniach poprawi się komfort pasażerów i zmniejszy zanieczyszczenie środowiska. Choć MZK zastrzega, że autobusy hybrydowe mogą pojawić się na linii nr 5 okazjonalnie – np. w czasie przeglądów pojazdów elektrycznych.
Wracając do autobusów elektrycznych – to prawda, że energię elektryczną do ich zasilania trzeba gdzieś wyprodukować i dziś w Polsce jest ona wytwarzana głównie z węgla. Wprowadzając na miejskie ulice autobusy elektryczne, zmieniamy jedynie miejsce emisji gazów cieplarnianych. To jednak zmienia się – udział odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym rośnie i w kolejnych latach możemy spodziewać się zwiększania udziału prądu – przede wszystkim – ze słońca i wiatru. Dobrze być na tę zmianę przygotowanym już dziś.
Ale nawet samo wprowadzenie na linie autobusów elektrycznych już teraz jest zmianą na lepsze dla mieszkańców miasta. Autobusy nie emitują spalin bezpośrednio – ich obecność w mieście pozytywnie wpływa na lokalną jakość powietrza. I na hałas w miejskiej przestrzeni – autobusy elektryczne są znacznie cichsze od pojazdów spalinowych i hybrydowych. Oprócz tego, że nie emitują spalin, także znacznie niższy hałas sprawia, że poprawia się jakość życia w mieście. Właśnie dlatego przebieg trasy piątki zostanie nieco zmieniony – po raz pierwszy od lat miejskie autobusy pojadą zrewitalizowaną ulicą 14 Lutego, i to – to zaskoczenie – w obu kierunkach.
Autobusy elektryczne mają jeszcze jedną zaletę: są tańsze w eksploatacji zarówno od diesli, jak i hybryd. Paliwo potrzebne do przejechania 100 kilometrów w ruchu miejskim w przypadku autobusu Solaris Urbino 12 z silnikiem diesla kosztuje około 180 złotych. Ten sam model, tyle że z napędem hybrydowym potrzebuje paliwa za 150 złotych, zaś elektryczny zużyje prądu za 130 złotych. Obsługa techniczna autobusów elektrycznych również będzie tańsza niż wersji hybrydowych i spalinowych.
Małe kroki mają znaczenie
Zresztą już teraz każdy, kto wsiada do miejskiego autobusu w Pile ma wpływ na jakość powietrza i emisję dwutlenku węgla. Od wiosny drzwi autobusów nie otwierają już kierowcy – w każdym pojeździe przy drzwiach znajduje się przycisk służący do otwierania drzwi. Początkowo był traktowany jako tzw. „ciepły przycisk”, stosowany tylko zimą, by nie wychładzać wnętrza pojazdu tam, gdzie nie wsiada ani nie wysiada nikt. Podobnie wiosną i latem: chodzi o to, by z klimatyzowanych pojazdów nie wypuszczać schłodzonego powietrza tam, gdzie nie faktycznie nie ma potrzeby otwierania drzwi. W końcu produkcja energii elektrycznej potrzebnej do działania klimatyzacji, również generuje pewną, dodatkową ilość spalin. Fakt, wpływ na jakość powietrza przy pojedynczym (nie)otwarciu i (nie)zamknięciu drzwi nie jest znaczący, ale wielkie zmiany zaczynają się od drobnych kroków – tych, które możemy wykonać od razu. Te drobne kroki kumulują się w zauważalne w skali działania całego MZK, efekty.
Węzeł rozwiązuje problemy. Nie tylko z komfortem oczekiwania
Trudno znaleźć osobę, dla której czekanie na autobus byłoby ulubionym zajęciem w ciągu dnia. Pół biedy latem – kilka minut na przystanku można nawet potraktować jak chwilę tylko dla siebie, kiedy można wystawić twarz do słońca i cieszyć się tym, że przez moment można robić dosłownie nic.
Pewnie jednak już nie tygodnie, a dni dzielą nas od typowej polskiej jesieni: pochmurnej, deszczowej, wietrznej, chłodnej – nieszczególnie przyjemnej, jeżeli w grę wchodzi kilka minut czekania na przystanku. Zima bywa w tym względzie równie nieprzyjazna. Choć zdecydowanie przyjemniej niż na zwykłym przystanku, czeka się u zbiegu ulic 1 Maja i Śródmiejskiej.
W ubiegłym roku te właśnie przystanki zostały przekształcone w węzeł przesiadkowy. Stare, niepraktyczne (szczególnie ta na deptaku) wiaty zostały zastąpione nowymi. Zmiana pozornie niewielka, w rzeczywistości oznacza nową jakość i zachęca do korzystania z miejskich autobusów. Nowe wiaty zdecydowanie lepiej chronią przed opadami i wiatrem, a w dodatku zostały wyposażone w ogrzewane siedzenia i antypoślizgową nawierzchnię. Przy parkingu od strony ulicy Rynkowej została także zbudowana duża wiata dla rowerów. I tu pojęcie „węzła przesiadkowego” staje się jasne. To zachęta dla kierowców, by zostawić samochód na sąsiednim – naprawdę dużym – parkingu dostępnym od ulicy Rynkowej, dla rowerzystów – by zostawić rower, i przesiąść się do autobusu.
Miejsce zostało wybrane nieprzypadkowo: tuż obok był już gotowy parking, a u zbiegu 1 Maja i Śródmiejskiej zatrzymują się autobusy dwóch z trzech najbardziej obleganych miejskich linii w Pile: trójka i – właśnie elektryfikowana – piątka. Oprócz nich także czwórka, którą można dojechać na UAM, jedenastka i szesnastka. Według szacunków, w ciągu roku wsiada i wysiada tu około miliona pasażerów – to jedne z najbardziej obleganych przystanków autobusowych w Pile.
SDIP
Czyli wiedza o miejskich autobusach zawsze pod ręką. Wystarczy smartfon, albo zerknięcie na tablicę na przystanku. System Dynamicznej Informacji Pasażerskiej, bo tak rozwija się skrót SDIP, to największa zmiana w informowaniu pasażerów MZK Piła od czasów wprowadzenia rozkładów jazdy dostępnych na stronie internetowej dla każdego przystanku z osobna.
Najważniejsza zmiana: w SDIP pasażer nie znajdzie suchej informacji o rozkładzie jazdy, ale rzeczywisty czas przyjazdu autobusu. Ten może różnić się od tego rozkładowego nawet o kilka minut – wystarczy niespodziewane zdarzanie na drodze albo większy niż zwykle ruch. A o tym, jak ważne są dwie minuty różnicy przekonał się każdy, kto biegł na przystanek, żeby zdążyć na najbliższe połączenie do pracy i czekał na autobus, któremu przytrafiła się „czerwona fala”.
Informacje z SDIP będą dostępne dla pasażerów w trzech miejscach: w aplikacji na smartfony, na tablicach świetlnych na przystankach (będzie ich 31 – każda dwustronna) i na monitorach w 48 autobusach. W aplikacji znajdziemy podstawowe informacje: rzeczywiste godziny odjazdów z wybranego przystanku, lokalizacje przystanków, lokalizacje tablic SDIP oraz trasy autobusów. Tablice na przystankach wyświetlą rzeczywisty czas odjazdu najbliższych autobusów, a także komunikaty – na przykład o utrudnieniach w ruchu. Będą wyposażone także w syntezator mowy, dzięki czemu informacje będą dostępne także dla osób niewidomych i niedowidzących. Z kolei ekrany w autobusach pokażą m.in. przebieg trasy i informacje o możliwych przesiadkach.
Jak będzie działać SDIP? W każdym autobusie MZK zostanie zainstalowany moduł GPS w czasie rzeczywistym śledzący i przekazujący do systemu rzeczywistą pozycję i prędkość pojazdu. Rozwiązanie pozwoli przewoźnikowi monitorować bieżącą sytuację, a także uzyskać informacje o faktycznej punktualności kursów. Informacje z systemu będą mogły wykorzystywać także Straż Miejska – bieżący dostęp do systemu będzie miał dyżurny Centrum Monitoringu Wizyjnego w siedzibie SM na dworcu kolejowym – i Urząd Miasta.
Będzie też bezpieczniej: autobusy zostaną wyposażone także w przyciski „Panic Alert”. Jego wciśnięcie spowoduje powiadomienie dyżurnego Straży Miejskiej oraz dyspozytora Centrum Nadzoru Ruchu (w MZK) o zagrożeniu życia, zdrowia lub mienia. Co istotne: wciśnięcie przycisku jest szybsze i da się to zrobić dyskretniej niż wyjmując telefon, wybierając numer alarmowy i rozmawiając z dyżurnym o zagrożeniu w przypadku np. aktu agresji.
Przyszłość w czystym kolorze blue
Wracając do wymiany floty na bardziej przyjazną środowisku i ludziom, elektryczne autobusy, które wiosną wyjadą na linię numer 5, to tylko etap rozwoju. Kolejną linią wytypowaną do wprowadzenia taboru z napędem elektrycznym jest jedynka – najmocniej obłożona linia w Pile, z której w „zwyklym”, niepandemicznym roku, codziennie korzystało średnio prawie 4,5 tys. pasażerów. Co ważne, w przypadku tej linii wcale nie trzeba będzie budować kolejnej stacji ładowania pantografowego. Wystarczy wydłużyć jej trasę o niecałe dwieście metrów, lub po prostu przejechać z pętli przy Lelewela na pętlę przy Kossaka, gdzie będzie już stacja ładowania dla autobusów obsługujących linię nr 5. To oznacza także lepsze wykorzystanie istniejącej infrastruktury bez potrzeby jej rozbudowy.
Jednak nowoczesne technologie napędu pojazdów z każdym rokiem są coraz bardziej efektywne. W zajezdni przy Łącznej już dziś myśli się o autobusach wodorowych. Ma być ich dziesięć, jednak na pilskie ulice wyjadą najwcześniej w 2028.
Wodór jest paliwem przyszłości: zużyty do produkcji energii nie wytwarza spalin, a wodę. Jednak na razie zarówno jego pozyskanie, jak i zakup pojazdów to spory wydatek – dziś autobusy wodorowe są droższe od tych z silnikami diesla nawet czterokrotnie. No i infrastruktura: dziś w Polsce nie ma jeszcze ani jednej stacji tankowania wodorem. Czy Piła będzie jednym z pionierów technologii wodorowej nie tylko w Wielkopolsce, ale i w Polsce? Między innymi o tym posłuchacie w Podkaście W Drodze:
Co z tymi, którzy codziennie dojeżdżają do Piły?
Właśnie o nich opowiemy w drugim odcinku cyklu „Piła: W drodze do miasta zrównoważonego transportu”. W komunikacji podmiejskiej w najbliższych miesiącach wydarzy się więcej niż jeszcze dziś się spodziewacie.
Materiał został zrealizowany w ramach projektu „Rozwój miejskiego zbiorowego transportu niskoemisyjnego wraz z systemem zarządzania komunikacją miejską w Pile” wspartego środkami Unii Europejskiej w ramach Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2014 – 2020.
Najnowsze komentarze