Prawdopodobnie najbardziej krajeńska płyta, jaka powstała kiedykolwiek
Choć „Niebo nad jeziorem” nie jest ani trochę płytą z muzyką folkową, to słychać na niej spokój i przestrzeń Krajny.
Na Emilię Pawłowską natknąłem się przypadkiem. Utwór „Wybrałam” podsunął facebookowy algorytm i… No dobrze, skoro była to sztuczna inteligencja, nie mówmy o przypadku. Ale dobrze trafiła, bo zarówno premierowy utwór „Wybrałam”, jak i wideo do niego stworzone, oczarowały mnie. Nie tylko ze względu na region, z którego autorka pochodzi i do którego się wprost odwołuje. 28 maja ukazał się album „Niebo nad jeziorem”. Choć w dużej części bardzo jazzowy – tak z pogranicza improwizacji – to śmiem twierdzić, że to najbardziej krajeńska płyta jaka została nagrana kiedykolwiek.
„Niebo nad jeziorem” nie jest płytowym debiutem pochodzącej z Więcborka Emilii Pawłowskiej. To jednak pierwsza płyta z jej autorskimi utworami. Autorka pisze o niej tak: „Pewnego dnia postanowiłam czerpać z bogactwa mojego serca i wszechświata. Poczułam ulgę, jedność i radość. Dostrzegłam mnóstwo barw w błękicie nieba nad taflą wody i moc wdzięczności za dźwięki, które słyszę. Wtedy to okazało się, że pielęgnowanie w sobie miłości do poezji i muzyki staje się moją ścieżką duchową”.
W warstwie tekstowej to poezja powstała na Krajnie i Kujawach. Jest o uczuciach, emocjach, ludziach. I choć to w muzyce treści dość uniwersalne, to przestrzenie Krajny (i Kujaw) o każdej porze roku słychać tu doskonale – tak przynajmniej w czasie słuchania podpowiada wyobraźnia. Singlowy utwór „Wybrałam” to chłodny, mglisty, jesienny poranek gdzieś na dzikim brzegu któregoś z leżących „daleko od szosy” jezior. Namacalności temu obrazowi nadaje wideo nagrane w takich właśnie okolicznościach, a jesienny klimat tak naprawdę robi fantastyczna trąbka. Gdyby nie ona, tego utworu mogłoby w ogóle nie być. „Codzienność” to słoneczny, wiosenny poranek, a znowu „Rankiem” mogłoby być ścieżką dźwiękową do sceny letniego spaceru polną ścieżką. Gdzieś tam może mignąć przydrożna kapliczka albo stara, zdziczała jabłoń. Na „Niebie nad jeziorem” jest jedenaście podobnych historii. Choć każda inna.
Muzycznie to album do słuchania w spokoju, w skupieniu, albo… w drodze. W letni dzień, kiedy słońce przebłyskuje w koronach sosen, świetnie sprawdzi się jako ścieżka dźwiękowa do bliższych i dalszych podróży drogami i dróżkami Krajny (i Kujaw).
„Niebo nad jeziorem” znajdziecie zarówno w serwisach streamingowych (playlistę Spotify znajdziesz niżej), jak i w sklepach płytowych.
Najnowsze komentarze