Wrzosowiska Okoneckie zaczynają pokrywać się fioletem. W tym roku stosunkowo wcześnie.
Z jednej strony radość: to już. Wrzosowy dywan nabiera barw i właściwie już można zanurzyć się w morzu różu, purpury i fioletu. Z drugiej – robi się trochę smutno, bo kwitnące wrzosy przypominają o tym, że nieuchronnie nadchodzi jesień.
Na razie jednak cieszymy się. Ciepłymi letnimi dniami, przyjemnymi wieczorami i zaskakująco nienajchłodniejszymi sierpniowymi nocami. Wschodami i zachodami słońca, i podróżami – tymi dalszymi i tymi całkiem bliskimi. To właśnie czas na jedną z nich: na wrzosowiska. Te okoneckie, i te największe w Polsce – kłomińskie.
I choć obydwa tereny są objęte częściowo obszarami rezerwatów, to zmienia niewiele w podróżowaniu i cieszeniu się tymi miejscami. Można wejść, podziwiać, dotykać, wąchać, czesać palcami… Można nawet usiąść czy położyć się, ale na własną odpowiedzialność – na wrzosowiskach pełno w tej chwili pszczół i trzmieli, ale mieszka tam też fauna kąsająca. Dobrze pamiętać, że to my jesteśmy tam gośćmi… No i niczego nie zrywać, bo w rezerwacie to karalne.
Ale w gości do Natury wybierajmy się. Jak najszybciej. Długo doroczny, wrzosowy spektakl nie potrwa… Najpiękniej wygląda w miękkim świetle późnego popołudnia, kiedy słońce wisi coraz niżej nad horyzontem. Jedźcie w ciemno – nie trzeba rezerwować wejściówek, a miejsca wystarczy dla wszystkich. Oczywiście zachęcam do obejrzenia zachodu na magazynowym timelapse’ie na górze strony, jak i wrzosów na zdjęciach, ale nic nie zastąpi tych obrazków, zapachów i słonecznego ciepła na żywo. Ruszajcie, zachęcam.
Aha, świetnie Cię tu widzieć. Lubisz Magazyn67? Może nie będziesz się z tym kryć i polubisz publicznie? ;)
[efb_likebox fanpage_url=”Magazyn67″ box_width=”700″ box_height=”” locale=”pl_PL” responsive=”1″ show_faces=”1″ show_stream=”0″ hide_cover=”0″ small_header=”0″ hide_cta=”0″ animate_effect=”fadeIn” ]
Najnowsze komentarze