Pamiętasz jak wygląda zima? Taka z grubą warstwą śniegu na leśnej drodze, kiedy każde trącenie świerkowej gałęzi oznacza ten przyjemny dreszcz po tym jak śnieg wpada za kołnierz.
Na razie taka zima to jednak wspomnienie. Świat za oknem wygląda tak, jakby jesień mocno się zasiedziała, a zima… No cóż, zima o nas zapomniała i wygląda na to, że naprawdę mamy powody do niepokoju. I wcale nie chodzi o to, że żeby najmłodsi mogli dotknąć śniegu, trzeba jechać kilkaset kilometrów.
Śnieg co roku był źródłem wody na wiosnę. Kiedy temperatury rosły, słońce delikatnie muskało zaspy, śnieg powoli topniał i stopniowo nawadniał ziemię i budzącą się do życia roślinność. W nocy ponownie zamarzał, potem znowu powoli topniał… Tak to działało. Jeżeli zdarzyło się suche przedwiośnie, nie było dramatu – woda ze śniegu wystarczała, by pobudzić ziemię do życia.
Od kilku lat jest inaczej. Śniegu pada niewiele, a ten który spadnie – nie doczekuje przedwiośnia. Pada deszcz, ale on natychmiast wsiąka w ziemię. Co, jeżeli nie spadnie wiosną?
Dziś – na razie – najcieplejszy dzień tej zimy. Termometry w Pile wskazują 10°C. Nie jest to rekord z 10 stycznia – tego dnia w 1991 roku w Pile było 13°C, ale w 2003 – 17 stopni poniżej zera. Tej zimy śnieg podobno prószył którejś nocy, ale było go tyle, że chwilę później nie został po nim ślad.
Ale jeszcze niedawno zimą można było zobaczyć klasyczne zimowe krajobrazy w bezpośrednim sąsiedztwie Piły. Zresztą w całym regionie jest masa podobnych dróżek i ścieżek – wystarczy zjechać z głównych dróg i kierować tam gdzie „nie ma niczego”. A o to nad Gwdą i Notecią łatwo. I w taką właśnie ścieżkę zjechaliśmy – razem z Robertem Judyckim – pewnego styczniowego poranka zaledwie trzy lata temu. Był mróz, był śnieg i były takie obrazki.
Najnowsze komentarze